wtorek, 24 grudnia 2013

33. Dobra wiadomość

Żyjemy dziś w czasach, kiedy związki mnożą się jak przysłowiowe 'grzyby po deszczu', a owoców miłości, czyli dzieci jest coraz mniej. Co więcej, związki bywają jak banki mydlane - krótko trwają :(
Trzeba by więc szukać przyczyny tej kruchości i przede wszystkim zadać sobie pytanie czy tego rzeczywiście chcemy.
Przytoczę tu fragment książki 'Perełki ojców Kościoła' czeskiego kardynała T. Spidlika:
'Żeby małżeństwo się nie rozpadło, musi rozwinąć się prawdziwa przyjaźń, która staje się coraz bardziej duchowa. Zdarza się jednak, że u niektórych uprzywilejowanych osób ten rozwój jest przyspieszony. Od początku pragną kochać innych ludzi wyłącznie duchowo, a nie fizycznie. Tacy ludzie ślubują zachowanie czystości. Inni żenią się i wychodzą za mąż, ale bez duchowego rozwoju ich jedność się rozpadnie, Niech zatem od samego początku uświadomią sobie dokąd zamierzają iść.'
I gdzie jest ta zapowiedziana w tytule dobra wiadomość?
Jeśli wydaje się, że nie ma, to trzeba by przeczytać przytoczony tekst jeszcze raz, a może jeszcze raz :)

Radosnych, pogodnych Świąt Bożego Narodzenia życzę wszystkim moim Przyjaciołom: tym znanym i tym nieznanym :)





czwartek, 5 grudnia 2013

32. Skarby serca

To był rok, w którym Anna zdawała maturę. Długo zastanawiała się jaki temat wybrać, w końcu zdecydowała się na "Wzorzec rodziny". Cieszyła się z tego wyboru i po miesiącu przygotowań z  dumą przedstawiła swój plan ustnej prezentacji pani polonistce:
- Chciałabym zacząć od tego - mówiła Anna -  że wzorzec rodziny zapisany jest w Księdze Rodzaju, przy opisie stworzenia świata i człowieka jako mężczyzny i kobiety, a potem, kolejnym wzorcem jest Święta Rodzina...
- A ja na maturze pierwsza podważę twoje założenie - powiedziała bez jakichkolwiek emocji pani - bo wzorzec, to coś stabilnego, niezmiennego i idealnego. Pierwsi rodzice odwrócili się od Boga, a ich syn Kain zabił swojego brata Abla.
Mówisz: 'święta rodzina'... -  kontynuowała pani nauczycielka - to już jest sprawa osobista, co ktoś uważa za święte. Co to za wzorzec? Panna rodzi dziecko? Ojciec jest przybrany? Małżonkowie nie współżyją ze sobą?
Annie chciało się płakać. Jej najgłębsze i najcenniejsze przekonania zostały w jednej chwili przewrócone do góry nogami. Jednak następnego dnia podjęła postanowienie, że nawet jeśli nie zda egzaminu ustnego, swojego 'wzorca' nie zmieni.

Myślała nad konstrukcją pracy długo i często. W końcu, nie zmieniając przyjętych założeń, znalazła swój 'punkt podparcia':
'WZORZEC RODZINY ZAPISANY JEST W SERCU KAŻDEGO CZŁOWIEKA,  a Pismo Święte, tylko tę prawdę wypowiada.'
Przecież każdy człowiek nosi w sercu wielką potrzebę miłości. Takiej miłości, która nigdy nie opuszcza, nie odchodzi, nie zniechęca się trudnościami, ale trwa pomimo wszystko. I jest to miłość jedyna, nieodwołalna, między kochającymi się: mężczyzną i kobietą, którzy potrafią zrobić miejsce małemu, nowemu życiu - swojemu dziecku. Tego zapisu wymazać się nie da, nawet jeżeli człowiek odwróci się od Boga.

Anna podarowała mi szkic swojej  pracy. Chętnie do niego wracam. Są tam przykłady z literatury i filmu, zgodnie z pełnym brzmieniem tematu. Jest też logicznie przeprowadzone rozumowanie i uzasadnienie przyjętego założenia.

Na egzaminie maturalnym osoby zasiadające w komisji (wspomnianej na początku pani nauczycielki w tym dniu nie było) poprzez rodzaj zadawanych pytań pokazały, że nie zrozumiały dowodu. A może nie chciały zrozumieć?  Anna otrzymała ocenę trzy plus. I chociaż maturę pisemną zdała prawie na pięć, jej 'trzy plus' było dla niej samej najcenniejszym wynikiem jaki kiedykolwiek wypracowała.
Wynikiem, który do dziś ogrzewa jej serce i wzmacnia zapisany w sercu WZORZEC.

środa, 13 listopada 2013

31. Marzenia

Izabela była spełnieniem marzeń Mateusza. Poznał ją, kiedy oboje byli na trzecim roku studiów. Miała tyle wdzięku i wyjątkowy uśmiech. Ale przede wszystkim była śliczna. Kiedy na początku października zaproponował jej spotkanie  od razu chętnie się zgodziła. Od tej pory spotykali się co tydzień, nie licząc przypadkowych 'widzeń' między wykładami.
Sielanka trwała do Sylwestra, kiedy to zdecydowali, że pójdą na wspólne przywitanie Nowego Roku do jej znajomych. To był najgorszy Sylwester Mateusza. Kiedy poznał najbliższych przyjaciół Izabeli poczuł się jak na Biegunie Północnym. Z każdą chwilą było mu zimniej i zimniej. Uświadamiał sobie, że nowo poznane towarzystwo, to nie jego świat. Patrzył na Izabelę, która płynnie poruszała się w świecie, do którego nie chciał należeć. Zrozumiał, że ona też jest częścią tej obcej krainy.
Kiedy po północy powiedział Izabeli, że chciałby już pójść, ona krzyknęła tylko: 'A ja jeszcze zostanę!'

Mateusz wyszedł na pustą ulicę. Jeszcze rozbłyskały fajerwerki. Było mu ciężko. Czuł się chory.
Choroba trwała pół roku.  Rezygnacja z marzeń to wyjątkowo ciężka choroba.
Jego rodzina i przyjaciele chorowali razem z nim.
                                                       
                                                         ***

Dwa lata później Mateusz poznał Marię, która przerosła jego wszelkie wyobrażenia.
Pewnego dnia zapytał, czy chciałaby zostać jego żoną. Zgodziła się.
Wobec swoich przyjaciół, wobec samego Boga - ślubowali sobie miłość...
Kiedy marzenia zaczynają żyć, to aż chce się ŻYĆ :)

poniedziałek, 21 października 2013

30. Taka dziewczyna

To był jeden z tych 'genialnych pomysłów', jakich tysiące miała w głowie Iga. Właśnie wymyśliła, żeby poznać swoją przyjaciółkę, Natalię,  z kolegą z pracy swojego męża. Była nawet okazja, żeby pokazać mu dyskretnie jej zdjęcie - był zachwycony. 
'Tylko jak zaaranżować spotkanie osób, które się nie znają?'- zastanawiała się Iga. 
'To proste w dzisiejszych czasach, mówili doradcy, trzeba pomyśleć o jakimś spotkaniu w gronie przyjaciół.'
Jednak proste to nie było. Po pierwsze przyjaciółka mieszkała w innym, odległym o kilkaset kilometrów mieście. A po drugie, kiedy Iga napisała do niej maila, mówiąc, że już od roku mają fajnego znajomego i chętnie by go z nią poznali, ona nie zapytała o niego ani słowa.
Iga nieomal nie mogła spać - nie miała żadnego pomysłu jak pogodzić odległość i brak zainteresowania  ze strony Natalii ze swoim scenariuszem.
Z pomocą przyszedł jej własny mąż:
 'Iga, znasz przecież Natalię, to dziewczyna z "najwyższej półki", o taką dziewczynę trzeba się starać. Dajmy mu jej adres mailowy i uwolnisz się od tej sprawy.
Trzeba mu tylko powiedzieć, że nie będzie łatwo.'
Iga odleciała myślami bardzo daleko. Po chwili  ocknęła się i nadal jakby na wpół obecna powiedziała:
'Tak, Natalia, to dziewczyna z klasą. Dziś nadal są takie dziewczyny...'

niedziela, 13 października 2013

29. Hierarchia

'Anna bardzo kocha swojego męża Marcina -  i zresztą z wzajemnością. Są szczęśliwym, kochającym się małżeństwem. Po dwóch latach przychodzi na świat ich pierwsze dziecko, Karolina. 
Żadne chyba wydarzenie nie powoduje takiego przeorganizowania życia jak malutki noworodek, potrzebujący nieustannej uwagi, opieki i pielęgnacji. Marcin obserwuje ile miłości Anna okazuje Karolinie i cieszy się teraz nimi obiema.
Jednak mijają miesiące i Marcin czuje, że Anna coraz mniej dostrzega jego osobę i całą swoją miłość przelewa tylko na dziecko. Z czasem robi się  coraz trudniej.'

Opowiedziałam tu fragment historii, który jest znany niejednemu ojcu. Dlaczego tak się dzieje?
Moim zdaniem wynika to z braku świadomości  jak ważna jest w życiu  hierarchia i jej przestrzeganie.
Znam wiele takich rodzin, gdzie hierarchia jest dla wszystkich członków rodziny jasna i co więcej, została przez wszystkich zaakceptowana:
                 najważniejszy jest Bóg,
                 po Bogu następuje długa przerwa,
                 następny jest Ojciec,
                 potem Matka,
                 na końcu Dzieci.
Hierarchia jest ustanowiona przez Boga i jest w nią wpisana Jego miłość i mądrość. Jak wszystkie prawa, porządkuje ona wzajemne relacje w rodzinie. To dobrze mieć swoje miejsce, o które nie trzeba walczyć. Pozostając na swoim miejscu każdy rozwija się najlepiej jak to tylko możliwe.

Dzisiaj wiele jest prób i eksperymentów, a to pominięcia Boga, a to całkowitego zamknięcia się na dzieci, a to zdominowanie ojca przez matkę, czy wreszcie ustawianie obojga rodziców przez dziecko.
Ostatecznie jednak każdy ma prawo zrobić ze swoim życiem co chce i tak jak chce i to prawo również daje każdemu człowiekowi Bóg.

środa, 2 października 2013

28. Zakochać się :)

Czy jest różnica między 'miłością' i 'zakochaniem'?
Tak. I to bardzo poważna.
Zakochanie się jest uczuciem. Często jest od nas niezależne. Ktoś nam się podoba i... tracimy głowę.
Zaczynamy się poruszać jakby w stanie nieważkości, a świat widzimy przez 'różowe okulary'. Jest super i chce nam się żyć, chociaż trochę gorzej z działaniem, bo tak naprawdę trudno nam się skupić, kiedy cała myśl pochłonięta jest TĄ osobą.
Zakochanie może stworzyć przestrzeń dla prawdziwej miłości, ale bywa też, że blokuje nas i skupia naszą uwagę na nas samych.
Miłość nie jest uczuciem jest decyzją rozstrzygniętą przez rozum i podjętą przez wolną wolę. 'Postanawiam, że dla ciebie będę dobra, cierpliwa i uprzejma, że będziesz mógł zawsze na mnie liczyć i że nigdy cię nie opuszczę, nawet wtedy, gdy będzie mi z tobą bardzo ciężko.'
Miłość ma się do zakochania tak jak Słońce do ogniska.
I na pozór niczym się nie różnią: i jedno świeci i drugie
                                                    i jedno grzeje i drugie...
I tylko zakochanego trudno przekonać, że Słońce i ognisko to naprawdę zupełnie dwie różne rzeczy :)

środa, 14 sierpnia 2013

27. Wygrana

'Trudno jest żyć, kiedy dom jest w stanie nieustannej bitwy. Tak było, kiedy Sylwia, mając 17 lat, przeżywała pierwszą, wielką miłość. To było nie do zniesienia - prawie 365 takich dni. Każdy dzień zaczynał się i kończył od nieugiętej 'pracy' mamy Sylwii nad zniechęceniem jej do tej relacji.
Owszem, nie było łatwo, bo Sylwia była naprawdę zakochana, ale...
Ale co tam 'ale', to co, że Maurycy był narkomanem, przecież narkoman to też człowiek, który ma takie samo serce i prawo do miłości. Sylwia była gotowa na podźwignięcie wszystkich konsekwencji tej relacji, w końcu była już prawie dorosła. Nawet już rozmawiali z Maurycym o trwałym związku za kilka najbliższych lat. Tym bardziej, że Maurycy mówił, że zgłosił się już na leczenie...

Jednak mama Sylwii wypowiedziała tej relacji otwartą wojnę. Stawiała kolejne poprzeczki i nawet umawiała różne spotkania, a to z psychologiem, a to z księżmi zajmującymi się sprawami młodzieży.
Sylwia bez sprzeciwu brała udział w tych rozmowach, które tylko utwierdzały ją w przekonaniu, że ma pełne prawo zrobić ze swoim życiem to, co będzie uważała za słuszne.

Jednak po roku zmagań czuła się nieźle podmęczona. Kiedy pewnego razu spotkała się z zaprzyjaźnionym duchownym, chcąc się po prostu wyżalić, ten opowiedział jej o swoim doświadczeniu, kiedy to rodzice nie zgadzali się na jego kapłańską drogę. Sylwia słuchała jego opowieści jak słucha się szumu drzew. Ona piła herbatę, a drzewa szumiały i szumiały...
Nagle przebudziła się jak z letargu słysząc skierowane do niej pytanie:
'Kochasz swoją mamę?'
'O, tak!' Padła odpowiedź.
'Ona chyba bardzo dużo dla Ciebie w życiu zrobiła.., Czy ty też mogłabyś coś dla niej zrobić?'
'Tak, myślę, że tak.'
'To zawieś tę relację na rok. Co to jest rok wobec całego życia, które planujesz z Maurycym?
Kiedy mama zobaczy, że bez niego wysychasz i więdniesz, sama zachęci cię do wznowienia relacji.
Przecież prawdziwa miłość nigdy nie ustaje. Prawdziwa miłość też nie niepokoi najbliższych.'
Sylwia głęboko się zamyśliła.
'Tak, to trudne, ale ten pomysł jest jak czysta woda, która obmywa, orzeźwia i niesie spokój - zrobię tak.'

Sylwia weszła do domu z miną zwycięzcy.
'Mam dla Ciebie prezent. Zawieszam moją relację z Maurycym na rok, żebyś sama się przekonała...'
Nie zdążyła dokończyć, kiedy mama, ku zdziwieniu Sylwii powiedziała, że nie chce takich prezentów, nie chce w przyszłości słyszeć wyrzutów, że zmarnowała jej życie.
Jednak Sylwia czuła, że jest to jedyne słuszne wyjście i zrealizowała swój plan.
                                                         
                                                                ***

Gdyby ta historia była wytworem literackim, to z pewnością za rok byłby tryumfalny 'come back', ale historia ta wydarzyła się naprawdę. Cóż już po 2 tygodniach Sylwia otrzeźwiała z 'wielkiej miłości', kiedy to umówiła się z ojcem Maurycego i dowiedziała się, że jego rodzice nic nie wiedzą o narkotykach (ojciec był spanikowany), a tym bardziej o żadnym leczeniu nie było mowy. Dowiedziała się również, że Maurycy bardzo dużo pali i nigdy z papierosów nie zrezygnował, chociaż zapewniał Sylwię, że już od pół roku dla niej palenie rzucił . Ojciec Maurycego dziękował za pomoc w ratowaniu syna, a Sylwia wiedziała, że nie chce budować niczego w swoim życiu na kłamstwie. I to był koniec pierwszej miłości. Ale prawdziwa miłość dopiero miała w życiu Sylwii pojawić się za dwa lata. Taka miłość, która z małej sadzonki wyrasta w ogromne drzewo - i każdy może odpocząć i nabrać sił pod jego konarami, a dzieci mogą w jego cieniu bawić się, rosnąć, rozwijać i słuchać opowieści o prawdziwej miłości.


poniedziałek, 1 lipca 2013

26. Pierwsze kroki w kierunku miłości

Nie trzeba nikogo uczyć zakochiwania. Zdarza się to prawie każdemu co jakiś czas już od przedszkola.
Jednak miłość, która pomimo wielu przeżytych wspólnie lat jest coraz silniejsza i ciągle świeża - to już nie każdemu się zdarza.
Zastanawiam się z czego wynikają te szybkie, łatwe rozwiązania problemów, które stają na drodze ludzi, którzy przecież bardzo się kochali - rozstania :(
 Myślę, że jedną z wielu przyczyn jest wybieranie tego co łatwiejsze, przyjemniejsze czy wygodne - czyli wybieranie 'drogi przestronnej', która, jak mówi Ewangelia, 'wiedzie do zguby'.
Rzadziej decydujemy się na świadome pokonanie trudności, które wymaga wysiłku i jest wyborem
'wąskiej drogi'. Szeroka droga wprowadza nas w zastoiska, wąska daje nam rozwój, a ten odnawia nasze wewnętrzne siły i daje poczucie szczęścia.
Warto rozpocząć świadomy, codzienny trening od zaraz. Oznacza to zaczynanie dnia i wszelkich działań od rzeczy trudniejszych i ważniejszych. Kiedy je wykonamy możemy zrobić coś lżejszego i przyjemniejszego.
Ktoś powie: 'I po co sobie uprzykrzać życie?'
Odpowiedź jest prosta: 'Bo miłość jest warta każdej ceny, każdego wysiłku. I żadna cena za nią nie jest za wysoka.'

czwartek, 20 czerwca 2013

25. Nowocześnie

Sara za trzy miesiące wychodzi za mąż. Jako osoba niebywale nowoczesna i często nawet ekstrawagancka ogłosiła mamie, że ubrana będzie w krótką białą miniówkę z falbankami i kapelusz z dużym rondem. Mama rzuciła krótkie 'dobrze' i pomyślała: 'no, zaczęło się!'
Następnego dnia, Sara już z większą pewnością siebie (w końcu mama się zgodziła) poszła powiedzieć o kapeluszowym planie babci. Babcia też nie wyraziła żadnego sprzeciwu i Sara była usatysfakcjonowana.
Kiedy obie usiadły do herbatki z tradycyjną szarlotką, babcia wyjęła z szafki kartonik z czarno- białymi zdjęciami.
-Zobacz Saro - to ja i dziadek w dniu naszego ślubu.
Sara przyglądała się ślubnej sukience i długiemu, ciągnącemu się po ziemi welonowi.
-Ale 'czadowo' wyglądałaś babciu!
Babcia wstała powoli i przez chwilę szukała czegoś na dolnej półce pod płaszczami. Wyjęła średniej wielkości woreczek i podała go Sarze. Tak, w środku był zwinięty welon babci.
Usiadły obie i dopijały w milczeniu herbatę. Sara wypakowała welon i  założyła go na głowę.
Babcia zaczęła przyciszonym głosem:
- Dziś, kiedy dziadka już nie ma, noszę na znak żałoby czarny welon.
Welon, jest symbolem poddaństwa. Wdowa poddana jest bezpośrednio Bogu.  Młoda dziewczyna poddana jest Bogu przez swoich rodziców. Welon, którym jest okryta jest biały na znak jej czystości. Swoją czystość, już jako panna młoda, wniesie jako wiano dla swojego męża. Od tego momentu, to nie rodzice, a mąż będzie dla niej wyrażał wolę Boga.  - babcia zawiesiła głos i Sara szybko wykorzystała ten moment.
- Ładnie opowiadasz, babciu, ale te czasy już bezpowrotnie minęły, dziś są inne czasy, dziś już chyba nikt nie rozumie tych symboli...
- Ja rozumiem - powiedziała ze smutnym uśmiechem babcia i po chwili zaczęła mówić dalej:
- Kiedy wybiła północ, wszyscy goście zgromadzili się wokół nas, młodych. Wtedy  podeszła moja mama, odpięła mój welon i podała mi go do ręki. Oznaczało to, że od tego momentu moje posłuszeństwo rodzicom już się skończyło. Wtedy ja uklękłam i przekazałam welon mojemu mężowi.
- O nie, babciu! Dziś by ten numer nie przeszedł! Ja miałabym klękać przed Sebastianem? - wykrzyknęła Sara wstając.
Ale babcia jakby nic nie usłyszała ciągnęła dalej swoją opowieść:
- Jezus zrobił rewolucję wszechczasów. Pomimo tego, że kobieta i mężczyzna są sobie równi, Bóg ustanowił hierarchię: najpierw jest On sam, potem mężczyzna, który zawsze staje przed Bogiem z odkrytą głową i jest głową swojej żony, tak jak Chrystus jest głową Kościoła, wreszcie kolejną osobą w hierarchii jest kobieta, a po niej dzieci. Wielu dzisiaj tej hierarchii nie uznaje, ale ona została ustanowiona przez Boga raz na zawsze - i wprowadza ład i porządek w życie małżeństwa i rodziny.
Ja, przekazując welon uklękłam przed dziadkiem, ale on w geście miłości podniósł mnie i postawił obok siebie. Widzisz Saro, Chrystus pokazał mężczyźnie jak ma wyglądać jego panowanie. Chrystus stał się sługą apostołów umywając im nogi. Tak samo mężczyzna chcąc być największy w rodzinie powinien umywać nogi najpierw żonie, a potem dzieciom. To z jednej strony wielka godność mężczyzny, ale też wielkie upokorzenie, które jest warunkiem jego wielkości.
Sara popatrzyła na zegarek. - Ojej, babciu, od dziesięciu minut jestem umówiona z Sebastianem. Przepraszam, muszę pędzić! Mogę pożyczyć welon?
-Możesz. A kiedy mi go oddasz, to moja cenna pamiątka.
- No jak to kiedy? Po ślubie!
Sara wybiegła. Babcia patrzyła przez okno, jak Sara biegnąc wciskała frunący za nią koniec welonu do woreczka. Uśmiechnęła się przez łzy: -Taka sama jak jej matka, kochana mała Sara...


środa, 5 czerwca 2013

24. Ogłoszenie :)

To było dokładnie 17 maja, tego roku. Spotkałam mamę jednego z byłych uczniów.
Z przyjemnością dowiedziałam się co robi, co studiuje. I nie wiem jak to się stało, że nagle mama  powiedziała mi, że jej syn stracił wiarę. Duży smutek...
Postanowiłam jednak zamiast się zasmucać założyć drugiego bloga, który zatytułowałam "Stukam do nieba" - czerpiąc nazwę z poezji  ks. J. Twardowskiego (adres bloga: stukamdonieba.blogspot.com). Myślę, że szukanie miłości, kiedy utraciło się wiarę, staje się szukaniem po omacku. Miłość to wielkie pragnienie ludzkiego serca - wiara jest fundamentem, gwarantem i kodem miłości. Wiara widzi więcej niż rozum i może więcej niż rozum: 'wiara, góry przenosi'.


wtorek, 21 maja 2013

23. Kartki z pamiętnika Anny

'Dziś Jacek zaproponował mi, żebyśmy zamieszkali razem, zgodziłam się. Kocham Jacka, a on mnie.
Nie chcemy żadnego ślubu, w końcu nasza miłość jest najważniejsza.
Zresztą, Jacek nawet nie proponował mi ślubu...'
                                        (...)
'Urodziła się nasza córeczka Joasia. Jest śliczna!'
                                         (...)
'Jacek wrócił dziś bardzo późno bez wcześniejszego uprzedzenia. Bardzo się martwiłam, ale tylko uśmiechnęłam się jak wrócił. W końcu umówiliśmy się, że w naszym związku każdy jest wolny i może robić co chce :)
                                         (...)
'Moja przyjaciółka Ala wychodzi za trzy miesiące za mąż. Już zaczęłam myśleć o tym co kupię jej w prezencie ślubnym. Wczoraj pokazywała mi swoją białą suknię i welon. Przepiękna!!!!!!!
Pomyślałam, że...
A potem sobie trochę popłakałam, to zawsze mi dobrze robi :)'

                                         (...)
'Nareszcie Jacek zdecydował się sprzedać samochód. Przyszli klienci. Młode małżeństwo. Najpierw wypiliśmy herbatę, a potem poszli oglądać naszego 'grata'. Kiedy żegnali się ze mną, nagle Jacek powiedział do mnie: "No to cześć, ja już nie wrócę." Ludzie wyraźnie poczuli się niezręcznie, a ja skamieniałam. Jacek zauważył moje napięcie, roześmiał się i poklepując mnie po ramieniu dodał:
"Nie chmurz się tak, przecież to był żart." '

piątek, 26 kwietnia 2013

22. Wolność (3)


Michał: Wolność, według mnie jest jak pospolity kwiat warty zerwania.

Jan: Wolność jest jak ptak,
        lata po niebie i ląduje w gnieździe.
        Czasem składa jajka, 
        a może kurczaki.
Można by powiedzieć, że wolność jest wszystkim co wolne. (...)
Jedni odkrywają wolność w tańcu, inni w jeździe na nartach, a inni w słuchaniu muzyki.

Marianna: Wolność jest dla mnie czymś, co umożliwia nam wyrażenie samego siebie.

Maciej R.: Wolność, to możliwość wyboru.

Ola: Wolność jest dla mnie czymś bardzo ważnym.

Zosia: Wolność sprawia, że ludzie stają się odpowiedzialni za swoje czyny i są bardziej ostrożni.

Maciek: Wolność jest dla mnie życiem. Czuję się człowiekiem wolnym, gdyż mam prawo do wyboru, mogę mieć własne zdanie. Jestem wolny też dlatego, że ponoszę konsekwencje swoich czynów.
(...) Gdy człowiek jest wolny i ma trochę chęci, to może osiągnąć wszystko.

Filip: Wolność... hmmm, w sumie to nie wiem czy do końca jestem wolny, bo nie wszystko mi wolno.

Paulina Szm.:Człowiek wolny może praktycznie wszystko. Nikt mu niczego nie narzuca, nie steruje nim.

Zosia: Moim zdaniem jestem człowiekiem wolnym, bo mam prawo do własnej wypowiedzi, wyznania,


Paulina Szp.: Zazwyczaj wolność, to coś co kochamy, coś w czym jesteśmy dobrzy,

Konrad: Wolność to prawo do własnego życia, to takiego jakie chcemy aby było.

Adam: Wolność wolnością, ale nie można mieć wolności całkowitej. Na przykład nie wolno krzywdzić innych i działać niezgodnie z prawem.

Gosia: Wolność jest stanem ducha, w którym myślisz i czujesz co chcesz, bez obawy o opinie innych, ale nie obrażając ich, ani myśli , ani uczuć, ani czynów. Jeżeli jesteś wolny, to wierzysz w co chcesz i nie przejmujesz się opinią innych.

Julia: Jeśli będę stosowała się do praw i zasad moralnych i będę spełniała się w życiu, oraz będę spełniała marzenia - wyzwolę się, Będę wolnym i szczęśliwym człowiekiem.


Wypowiedzieliście się na temat wolności. Teraz kilka moich przemyśleń na ten temat:
Wolność, to zupełnie coś innego niż swoboda.
 Można ograniczyć czyjąś swobodę, coś nakazując lub zakazując, wzmacniając to większymi czy mniejszymi karami.
 Wolność natomiast jest nietykalna. Nikt nie może nas zmusić do robienia zła, czy do złych myśli. Zawsze i w każdej sytuacji mamy możliwość wybrania dobra -  i to właśnie jest wolność.
Człowiek może w pełni kochać tylko wtedy, kiedy jest wolny. Dlaczego? Bo nie patrząc  na straty zawsze staje po stronie dobra, co oczywiście wymaga odwagi.
Bardzo dobrze można to zobaczyć na przykładzie św. Maksymiliana Kolbe, który nawet w nieludzkich  warunkach obozu koncentracyjnego był wolny i tym samym potrafił kochać drugiego człowieka.

Nie ma ważniejszej rzeczy w życiu niż pielęgnacja i rozwój własnej wolności. Nie jest też tajemnicą, że wielu i na różne sposoby próbuje nam naszą wolność odebrać (złe namowy, złe czasopisma, książki, filmy, reklamy). Jednak pocieszające jest to, co mówi Jezus, że nie zanieczyszcza nas to, co przychodzi z zewnątrz, ale to, co wychodzi z naszego wnętrza. Ważne jest to, jakie są nasze wybory i decyzje: za dobrem, czy przeciwko niemu.
Św. Paweł w liście do Galatów mówi: "Ku wolności wyswobodził nas Chrystus. A zatem trwajcie w niej i nie poddawajcie się na nowo pod jarzmo niewoli."

Do rozwoju wolności trzeba 'mocy ducha'. Od czego więc zacząć, aby ją osiągnąć?
Od wybierania tego co trudniejsze, zamiast tego, co łatwiejsze;
                                  od rezygnacji z tego co przyjemne i wygodne, na rzecz tego, co wartościowe...

Tak naprawdę wszyscy to dobrze znamy:
 'Wchodźcie przez ciasną bramę! Bo szeroka jest brama i przestronna ta droga, która prowadzi do zguby, a wielu jest takich, którzy przez nią wchodzą. Jakże ciasna jest brama i wąska droga, która prowadzi do życia, a mało jest takich, którzy ją znajdują!' :)

wtorek, 2 kwietnia 2013

21. Wolność (2)

Dzisiaj kilka fragmentów Waszych wypowiedzi na temat 'wolności'. Tak jak poprzednio kolor zielony dla 15-latków , żółty dla 14-latków. Najpierw wypowiedź w formie poezji:

Konrad :
'Wolność dla mnie jest wszystkim, czyli możliwością
życia, rozmowy, czucia
gdy jestem wolny w 100% oddycham
czuję wiatr na twarzy.
Pełną piersią biorę oddech
nie dla wszystkich takie życie
bo nie każdy życie czuje.
Wolny nawet w szkole jestem
mówić uczę się a nie muszę,
muszę tylko wolność moją czuć.

Wolnym być nie znaczy cieszyć się
Niektórzy myślą że wolności nie potrzeba im
że to jest nic,
lecz to coś 
to wszystko 
to wolność.

Człowiek wolny piękny jest
mądry i utalentowany
Brak wolności szpeci cię
i nic nie daje.
Bądźmy szczerzy moi drodzy
wolny człowiek wszystko może
śmiać się, płakać
mówić to co myśli wręcz
i nie ograniczać się
Tylko wolny człowiek
dojdzie do czegoś
osiągnie marzenia
docenia sam siebie 
i się akceptuje' 

Jan: Uważam, że jestem człowiekiem wolnym, ponieważ mam możliwość podejmowania własnych decyzji i odpowiadania za nie.

Wojtek L.: Wolność jest jedną z najważniejszych wartości.

Filip: Moim zdaniem wolność oznacza możliwość wyboru w każdej 
sprawie oraz możliwość robienia tego, co nam się w tym momencie marzy.

Kinga: Inni nie powinni podcinać ludziom skrzydeł, tylko pomagać im, żeby dążyli do swojego celu, który sobie wyznaczają.

Natalia: Wolność jest to coś co kochamy.

Marta: Rodzice wychowali mnie w przekonaniu, że każdy człowiek zasługuje na szacunek oraz wolność, którą w dzisiejszych czasach mają tylko nieliczni, oddając się w całości karierze, w pogoni za pieniędzmi.

Kasia: Ja czuję się wolna, ale nie potrafię zdefiniować słowa 'wolność'. A myślę, że czuję się wolna, bo robię to co chcę i lubię, mogę dzielić się moimi myślami z innymi ludźmi i mogę myśleć i mówić o czym chcę.

Emilia: Czuję się wolna, gdy dostaję na plastyce czystą białą kartkę, i mogę z nią zrobić co zechcę.

Julia: Wolność jest dla mnie prawem do wyrażania swoich idei, do posiadania swojego stylu, do bycia sobą. Jest to dla mnie coś ważnego, jest  mi to potrzebne.

Weronika: Dla mnie wolność jest wyborem. Jeżeli człowiek ma wybór, robi to, co uważa za słuszne.
Wolność polega na tym, że to my decydujemy co i jak ma w naszym życiu wyglądać.

Maciek B.: Według mnie wolność ma wiele znaczeń. Np. wolność słowa. Uważam, że jest to jedna z ważniejszych wolności obecnych czasów.

Czarek: Wolnością są dla mnie wakacje. :)

Krzysztof: Podczas wakacji można spać do późna. Dla mnie to jest wolność. :)

Dalszy ciąg Waszych wypowiedzi i moja refleksja w następnym wpisie.





piątek, 29 marca 2013

20. Radosnych Świąt Wielkanocnych!

Życzę Wam wszystkim spotkania Jezusa Zmartwychwstałego 
Nie gdzieś daleko na obłokach, w chmurach
Ale we WŁASNYM SERCU
Tam jest bardzo dużo miejsca
Wystarczy się trochę posunąć :)

W prezencie świątecznym piosenka:
http://www.youtube.com/watch?v=eIlxNQ6G2Zs&list=RD02-XIa_afACP4

środa, 13 marca 2013

19. Wolność (1)

Grupa 14 i 15-latków napisała swoje  wypowiedzi na temat: Czym jest dla Ciebie wolność? Czy jesteś człowiekiem wolnym? Chciałabym w kolejnych postach zamieścić kilka z nich, zanim sama zabiorę głos :)
Dzisiaj wypowiedź Piotrka (15):

PIGMENT KOJARZY MI SIĘ Z KOLOREM
KOLOR KOJARZY MI SIĘ Z WYBOREM
WYBÓR KOJARZY MI SIĘ Z WOLNOŚCIĄ
WOLNOŚĆ KOJARZY MI SIĘ Z WIECZNOŚCIĄ (Arka Noego)

Każdy ma swoją własną wolność? Wielu ludzi ma wiele wolności?
Według mnie wolność jest czymś wspólnym. Możemy ja wziąć i się
nią pobawić, ale nie wolno jej zniszczyć. Niszcząc czyjąś, niszczymy
swoją. Dostaliśmy wolną wolę od Boga. Ta super wolność
zaprowadziła nas do niewoli. Przykazania nas z niej wyprowadziły.
Prawo Boskie w żaden sposób nie ogranicza wolności. Pokazuje,
jak my mamy dawać ją innym. Prawo ludzkie niezgodne z Boskim,
ono ją ogranicza.

Osobiście nie czuję się do końca wolnym człowiekiem, ponieważ w
mojej wolności nie mogę sprawić, by wolność innych nie była naru-
szana.
Wolność dziecka zależy od rodziców,
Wolność pracowników od szefa,
Wolność obywateli od państwa,
Wolność wszystkich od Boga.
Pytanie: Czy wszyscy ją przyjmą?

Zastanawiam się, czy, skoro wolność jest darem Boga, to czy ktoś lub coś
może ją ograniczać. Rodzice, szef, państwo mogą ograniczać swobodę.
Ale wolność jest we mnie. Czy ktoś potrafi mnie jej pozbawić?

środa, 6 marca 2013

18. Długie zamyślenie

Ludzie lubią doradzać - szczególnie wtedy, gdy coś dzieje się w sposób nietypowy, niezrozumiały...
Wielu było doradców, kiedy narzeczony Zofii, Karol, na miesiąc przed terminem ślubu doszedł do 
wniosku, że małżeństwo nie jest jego drogą. Jedni radzili szybko wyjechać, jako że Zofia pochodziła z innego miasta, inni radzili szybko znaleźć innego, jeszcze inni radzili jedno i drugie.
Nie jest łatwo, gdy w szafie wisi już biała sukienka, a lustro mówi, że Zofia wygląda w niej jak księżniczka z bajki.
 Takiej sytuacji nie da się wytłumaczyć, a każda próba tłumaczenia jeszcze pogłębia ból.

Zofia szybko zorientowała się, że skoro decyzja Karola ją przerasta, to jedynym wyjściem jest słuchanie głosu własnego serca. A im więcej słuchała serca, tym bardziej wzmagały się słowa
krytyki otoczenia. To było najtrudniejsze...

Mijał rok za rokiem, a Zofia nikogo nie szukała. Zaakceptowała to, że Karol kochał ją miłością czystą, tak jak święty Józef kochał Marię. Przychodził często i pytał czego potrzebuje. Zapraszał ją na spacery i na herbatę z ciastkiem. Zawoził i odbierał z dworca, kiedy wyjeżdżała. Kiedy była chora zaparzał jej 
gorącą herbatę z miodem i z cytryną. 
Tak upłynęła młodość, tak upłynął wiek średni. "Dzisiaj byłaby dwudziesta piąta rocznica naszego ślubu", pomyślała Zofia.
Otworzyła Pismo Święte i przeczytała fragment Pieśni nad Pieśniami: "...Jeśliby kto oddał za miłość całe bogactwo swego domu pogardzą nim tylko."  Zofia zamyśliła się głęboko.
 Ciszę przerwał dzwonek telefonu. To Karol. Pytał jak minął dzień i życzył jej dobrych snów...
                              
                                    http://www.youtube.com/watch?v=WxbszhEgn-c

środa, 27 lutego 2013

17. Pierścionki Laury (2)

'Pierścionek zaręczynowy, to jest dopiero coś! Chyba każda dziewczyna o takim pierścionku marzy. 
Chociaż pierścionek, który jest zapowiedzią obrączki ślubnej, to tylko symbol - ale symbol nie byle czego, bo miłości wielkiej, takiej, która nie ugnie się pod byle trudnością. Taka miłość, tak jak prawdziwa przyjaźń nigdy nie zawiedzie, nie zdradzi, nie odejdzie... Dlatego Laura czekała niecierpliwie na to pierwsze zapewnienie o miłości, która już przecież była...
Był ciepły, wiosenny, wydawałoby się zwyczajny wtorkowy dzień. Piotr miał jakąś tajemniczą minę. Piotr nigdy nie potrafił udawać, więc Laura czuła, że coś się wydarzy. Szli dłuższy czas w milczeniu, kiedy znaleźli się na szczycie jednego z okolicznych wzgórz, Piotr wydobył z kieszeni małe pudełeczko.
"Chciałem ci dać coś 'zastępczego'." - powiedział. "Nie wiem czy się zgodzisz na taką 'prowizorkę', bo chciałbym abyś została na zawsze ze mną." 
Pierwsza myśl, która przyszła Laurze do głowy, to propozycja wspólnego zamieszkania razem. Poczuła ból serca, myślała, że ich miłość jest 'miłością życia'. Poczuła się oszukana i zawiedziona. Przestała się kontrolować i do oczu napłynęły jej łzy.
Piotr, zaskoczony jej gwałtowną zmianą nastroju złapał ją mocno za rękę. Patrzył jej prosto w oczy, tak jak ktoś, kto nie chce stracić swojej życiowej wygranej. "Laura, dziś nie stać mnie na złoty pierścionek, ale obiecuję ci, że kiedy tylko będę miał pieniądze, kupię ci najpiękniejszy na świecie!"
Teraz Laura zaczęła płakać głośno, a Piotr, który szybko zorientował się dlaczego się zasmuciła, nie patrzył już na nic, tylko otworzył pudełeczko i nałożył Laurze pierścionek: srebrny z koralowym oczkiem.

                                                               *

Minęły trzy lata od ślubu, a pieniędzy jak nie było, tak nie było... Znowu był wiosenny dzień, Piotr wrócił z pracy i zaproponował dłuższy spacer. Laura ubrała Kacpra i wyruszyli. Zatrzymali się przed sklepem jubilerskim.
"Laura, wejdźmy do środka i wybierz sobie złoty pierścionek."
"Ale przecież nie mamy pieniędzy..." - powiedziała cicho Laura.
Piotr wyjął z torby worek uszyty z materiału i podał Laurze.
 "Ciężki. Co tam jest?" - zapytała. 
"Odkładałem codziennie złotówkę i mam na pierścionek. Obiecałem ci."
Weszli do środka i Laura szybko wybrała ten jedyny. Promieniała radością, a Kacper recytował swoje 
'mama' z wyjątkową intensywnością.
Kiedy wyszli na gwarną, wiosenną ulicę Piotr zaszedł jej drogę i powiedział:
"Chciałbym żebyś wiedziała, że jestem bogaczem!"
"O, to super! Dużo masz jeszcze takich worków?" - podchwyciła  Laura.
"Nie, ale mam ciebie i mam Kacpra."

środa, 20 lutego 2013

16.Pierścionki Laury (1)

'Babcia Laury miała trzy złote pierścionki. Kiedy Laura miała 14 lat, babcia powiedziała, że da jej jeden z nich na jej osiemnaste urodziny. Perspektywa czterech lat wydawała się Laurze wiecznością.
Ale oto nadeszły już siedemnaste urodziny i... babcia pojawiła się ze szkatułką. Otworzyła ją i opowiedziała historię trzech pierścionków, a następnie uroczystym tonem oznajmiła:
"Wybór należy do ciebie."
"Ale babciu, mówiłaś, że podarujesz mi pierścionek na 'osiemnastkę'..."
"Myślę, że mi wybaczysz, tę roczną pomyłkę."
Laura do dzisiaj zastanawia się, czy babcia zrobiła to niechcący, czy to może niecierpliwa miłość już dłużej nie chciała czekać. Postanowiła nie pytać. Wiedziała, że czasami słowa psują wszystko...
                                                                    
                                                                       *

Kiedy córka Laury, Maria, ukończyła siedemnaście lat, Laura wręczyła jej swój złoty pierścionek od babci.
"To dla ciebie -  z okazji twoich osiemnastych urodzin."
"Bardzo się cieszę, dziękuję!" - powiedziała Maria. 
"Nazwę go RODZINNĄ ISKIERKĄ MIŁOŚCI ."
Laura uśmiechnęła się. Jej oczy wyglądały jak dwa płomyki.
 W jednym płomyku odbijała się Maria, a w drugim Babcia.'

I jeszcze koniecznie piosenka, dobrze czasami sięgnąć do 'zamierzchłych czasów', bo dziś piosenki są inne, ale takich już nie ma:
http://www.youtube.com/watch?v=D8FkdDh5n-s

poniedziałek, 11 lutego 2013

15. Szara sukienka

'Maria nie była w dobrej kondycji. Trzy miesiące temu rozstała się ze swoim chłopakiem Szymonem.
Było po temu kilka powodów. Po pierwsze,  Szymon w tej relacji dominował - nie byłoby w tym nic złego, gdyby w tej swojej 'dominacji' liczył się z Marią.
 Tymczasem dla niego nie była najważniejsza Maria, ale jego racja.
 Po drugie..., po trzecie...
 i wreszcie po czwarte Szymon nie podobał się rodzicom. Nie był to powód najważniejszy, ale jednak był. Owszem, akceptowali go, jako sympatycznego, wartościowego chłopaka, ale dawali do zrozumienia, że ich relacja miała w sobie jakieś napięcie. Początkowo Maria nie chciała tego słuchać. Trochę walczyła z rodzicami, ale po jakimś czasie przekonała się, że najtrudniej jest oszukać samą siebie.
Kiedy powiedziała mu, że jej zdaniem powinni się rozstać - nie zawalczył o nią. Wtedy była już pewna...

                                                ***

No i właśnie w takim, ciągle jeszcze trochę 'opłakiwanym' czasie, wiadomość o ślubie i weselu jednej z trzech najbliższych koleżanek Marii, Karoliny.
Maria bardzo się ucieszyła, lubiła i ceniła narzeczonego Karoliny, Kubę.
 Ich miłość była piękna i promieniowała na całe otoczenie. Maria zaczęła myśleć o prezencie ślubnym. Dla wyjątkowych przyjaciół prezent musi być najpiękniejszy!

                                                 ***


"W czym idziesz?" - zapytała siostra Marii.
"Włożę szarą sukienkę." - odpowiedziała.
"Ja bym na twoim miejscu włożyła tę w kwiaty, wyglądasz w niej tak wiosennie i wyjątkowo!"
"Myślę, że w tej szarej będę niezauważalna. Nie chciałabym zwracać na siebie uwagi. Potrzebuję jeszcze trochę samotności. Trochę dystansu. Trochę..."


                                                   ***

"Widzisz tę dziewczynę w szarej sukience?" - zapytał swojego kolegę Jakub .
"Widzę, a nawet ją znam, to moja kuzynka Maria." - odparł.
"Nie znasz jej. To Księżniczka przebrana za Kopciuszka. Wodzirej zapowiedział 'taniec miłości' z zapalonymi świeczkami. Ja podejdę do niej z dwiema."
"Jakub, nie rób z siebie głupka. Znam ją, tylko się ośmieszysz. Stój!"
Jakub zrobił trzy energiczne kroki na przód. Odwrócił się do tyłu i krzyknął:
"No stress! Ta druga świeczka pali się w moim sercu!"

                                                      *

http://www.youtube.com/watch?v=kvmzif1rHNA



poniedziałek, 4 lutego 2013

14. Rozładować złość


Trudno w to uwierzyć, ale przyczyną naszej złości nigdy nie jest druga osoba, ani sytuacja.
Owszem, ktoś, kto nas zdenerwował stał się katalizatorem,
 czyli przyspieszaczem naszego 'wybuchu'.
 Jeżeli nie ma w nas nagromadzonych napięć, to jesteśmy jak
wygasły wulkan, choćby nie wiadomo co się działo, zachowamy spokój.


Inne porównanie: czajnik z wodą (woda to nagromadzone, nieprzeżyte emocje, a para wodna to ich rozładowanie).
 Jeśli postawimy czajnik pełen wody na ogniu, to doprowadzona do wrzenia woda zacznie parować. Ogień nie jest przyczyną parowania, tylko je przyspiesza.
 Woda paruje nawet wtedy, kiedy jest zamrożona :)
Ale jeżeli czajnik będzie pusty, to pary nie będzie.

Dlatego ważne jest pozbywanie się napięć i przeżywanie trudnych dla nas uczuć (jak się czuję pod wpływem tej chwili)
 i emocji (nagromadzonych i nierozładowanych wielu uczuć na przestrzeni dłuższego czasu).

Proponuję kilka znanych sposobów na pozbywanie się złości:


Szybki marsz lub bieg.

Jazda na rowerze.

Darcie gazet na strzępy.

Energiczne bazgranie po papierze, aż do powstania dziur.

Krzyk na całe gardło (jeśli są warunki :) ).

Wypłakanie się na głos (najlepsza jest do tego łazienka).

Wyżycie się na poduszce (z syntetycznym wypełnieniem, bo jak pierze się rozsypie, to możemy wnerwić się już nie na żarty).

Odkurzenie mieszkania  (w ostrym tempie).

Kopnięcie w ścianę, mur.

Tłuczenie naczyń (skuteczne, ale dość kosztowne - tylko we własnym domu, a nie rodzicielskim, chyba, że mamy 'świnkę' i stać nas na taką 'ekstrawagancję' :) ).

Użycie wyrazu z literą 'r' np. traktor -dla rolników, korektor (2xr !) -dla uczniów, kurator -dla nauczycieli :)
(ktoś powiedział, że to wioska mówić 'korektor',
owszem, ale jeszcze większą wioską jest przeklinanie,
bo to dla mówiącego i szkodliwe i poniżające).

Rozmowa z przyjaznym człowiekiem, który nas życzliwie wysłucha, wczuwając się w nasz problem, czy zmartwienie (moim zdaniem, to skutkuje najlepiej).
Niektórzy nazywają to empatią, ja czasami też, ale myślę, że tylko MIŁOŚĆ potrafi tak z nami 'leczniczo' pobyć. A miłość, to pojęcie abstrakcyjne i żeby mogła stać się doświadczeniem, to musi być Drugi Człowiek i TY.

Teraz Wasza kolej. Jakie macie pomysły na rozładowanie nieprzyjemnych emocji?
Jest i piosenka: http://www.youtube.com/watch?v=y50UGKiFD2o  ;)
A już myślałam, że nic nie znajdę - trzymam się mojej dewizy: 'nigdy się nie poddawaj'.

środa, 30 stycznia 2013

13. Nie szukam dziewczyny, szukam damy mojego serca


Historia, którą chciałabym Wam opowiedzieć wydarzyła się kilkanaście lat temu. Ale pomimo upływu czasu jest dla mnie ciągle żywa - żyje gdzieś blisko, pod powierzchnią mojej świadomości.


'Joachim, licealista, był wyjątkowo dobrze postrzegany przez dziewczyny: przystojny, inteligentny z dużym poczuciem humoru, a jednocześnie z tym rodzajem elegancji, ujmującym każdą dziewczynę.
Nikt nawet nie domyślał się, że jego pojawianie się w rejonie klasy IIIc było związane z zainteresowaniem Olgą, obiektem westchnień chyba połowy chłopaków z całej szkoły.

To nie byłoby w stylu Joachima, tak po prostu podejść i coś powiedzieć.
 Najpierw cieszył się samą myślą, że może kiedyś umówi się z NIĄ na romantyczny spacer.
 Więc każdego dnia, niby kogoś szukając, niby przez roztargnienie, niby zatopiony w powtórzeniach ze zwiniętego w rulon zeszytu pojawiał się. Czasami cały był wzrokiem, czasami słuchem - zawsze marzycielski, czekający...

Kiedy tak coraz bardziej oswajał się z JEJ cudną obecnością przyszedł silny wiatr. Taki wiatr, który wyrywa drzewa z korzeniami, ale który przynosi nieubłaganą PEWNOŚĆ:
Była długa przerwa. Joachim właśnie nadszedł, kiedy Olga żywo opowiadała coś, otoczona gronem śmiejących się koleżanek. Usłyszał tylko: "...myślałam, że się pochlastam, kiedy..." Wiedział już, że Olga nie była tą , której szukał.
 Nie była DAMĄ...'


Epilog: http://www.youtube.com/watch?v=rW0TgYZn_tk
Po dwóch latach, Joachim znalazł swoją 'Damę', a nawet więcej niż damę, prawdziwą Królewnę.
I żyli długo i szczęśliwie, mieli dwójkę dzieci: chłopca i dziewczynkę. Są dla siebie wzajemnie wsparciem i radością do dziś.
Nie ma większego szczęścia niż to, że prawdziwy Królewicz spotyka prawdziwą Królewnę...
Ty też tak możesz :)

piątek, 25 stycznia 2013

12. Moje szukanie miłości (SABINA - malarka)

Dzisiaj perełka, szczególnie cenna, bo przeżyta, doświadczona, czyjaś własna. Można się nią dzielić. Dziękuję Sabinie, że zechciała Wam COŚ bardzo wartościowego i osobistego dać. Dla mnie to coś poetyckiego, ale prostego i prawdziwego zarazem.  Zachęcam jak zawsze do Waszych komentarzy :)


'Kiedyś nie myślałam, że do miłości trzeba się przygotowywać, że się jej szuka, że można się pomylić. Sądziłam, że przychodzi sama jak wiosna, a ja jak roślina rozkwitnę, jak tylko zrobi się ciepło i nastaną dłuższe dni.

 Wyglądałam ukochanego, rozglądałam się, a tu ciągle nie ten. Nie przychodził tak jak sobie wyobrażałam. Byłam niecierpliwa i głodna.

                                                            ***

 Teraz wiem, że miłość nie pojawia się

            tak jak wzrost,
            kilogramy,
            gubienie mlecznych zębów,
            czy coraz dłuższe włosy.

 Nie można przyrównać jej
             do jedzenia, 
             spania, 
             nawet chodzenia za rękę.

 Jest czymś co możemy poznać,
 ale inaczej niż wzrokiem, 
                        smakiem,
                        dotykiem,
                        czy słuchem. 

Tego musimy się uczyć.
Inaczej patrzeć niż oczami, inaczej czuć niż dotykiem czy smakiem, inaczej słyszeć. 
Przekonałam się, że nie mogę równać się z rośliną czy zwierzęciem...'

W komentarzach Małgosia M. poleciła piękny wiersz w wykonaniu 'Starego dobrego małżeństwa'.
Dopełnia ten wpis, polecam:
http://www.youtube.com/watch?v=GfCNRmCv2f4&feature=player_embedded

niedziela, 20 stycznia 2013

11. Kultura słowa (3)

Dzisiaj już ostatni raz o wulgaryzmach. Najpierw kilka argumentów za ich używaniem (każdy ma prawo do własnego zdania :) )

KRZYSZTOF: Rozładowanie emocjonalne.
Koi ból.

KONRAD: Szybie wyrażanie emocji.

WOJTEK 1: Mówienie przekleństw zwiększa odporność na ból.
Pozwala na zwięzłe wyrażanie emocji.

JAŚ: Jest to szybkie i treściwe wyrażanie emocji.

MATI: Podkreśla to argument/ zdanie.

MARIANNA: (...) gdy kłócimy się z kimś, lepiej go wyzwać niż pobić. Słowa ranią, ale można za nie przeprosić. Natomiast za czyny, to już trudniejsze, ponieważ złamana ręka w gipsie będzie długi czas. Lub co gorsza śmierć, a śmierć jest niewybaczalna.

Kilkanaście następnych wypowiedzi, mówi, że używanie wulgaryzmów jest związane z grzechem (złem), a nieużywanie z czystością.

ADAM: Jest to grzech.

WŁADYSŁAW: To grzech.

WOJTEK 2: Bo to grzech. 
Bo to źle.

JAŚ: To grzech.
To źle brzmi.

JULIA: To  jest grzech, więc nie przeklinać, tak dla samego siebie. 

KASIA: Nie używać wulgaryzmów, by nie łamać przykazania 'nie przeklinaj'.

JULIA: Człowiek, który nie przeklina nie ma grzechu.

GOSIA:(Kiedy się nie przeklina)nie ma się grzechu.

KONRAD:(Nie przeklinając) nie grzeszy się.

KONRAD: Brak grzechu. Człowiek czuje się czystym.

MICHAŁ: Czyste sumienie.
Spokój i opanowanie.

GOSIA: Niegrzeszenie.

ZOSIA: Człowiek ma czyste sumienie.

MAŁGOSIA: Nie ma się grzechu.

I na zakończenie mój krótki komentarz:
Człowiek jest osobą czyli personą. Persona to z łaciny 'per se', czyli ktoś, kto staje się przez siebie samego (jest to koncepcja księdza i filozofa Józefa Tishnera). To stawanie się człowiekiem polega na moim stosunku do wartości, czyli do szeroko pojętego dobra. Kiedy więc wybierasz w swoim życiu to co dobre - wzrastasz. Kiedy jednak decydujesz się na zło - rujnujesz to, co uprzednio zbudowałeś.

Jezus mówi, że człowieka czyni nieczystym to, co wychodzi z jego wnętrza.
 A co wychodzi z naszego wnętrza? Myśli (plany, decyzje itp. ) i słowa (które są wypowiedzianymi myślami). Jesteśmy stworzeni na obraz i podobieństwo samego Boga - więc jesteśmy rozumni. Dlaczego mielibyśmy przyzywać w naszych wypowiedziach 'panienek lekkich obyczajów', czy poniżać to, co Bóg uczynił świętym - wzajemne oddanie małżonków.
 Marianna napisała, że lepiej kogoś 'wyzwać niż pobić'. Jezus jednak mówi, że kto powie do swego brata 'głupcze', już go zabił w swoim sercu.

 Wulgaryzmy jako rozładowanie emocji?
 Jesteśmy z jakiegoś powodu wściekli i za karę jeszcze działamy na siebie destruktywnie, wypowiadając złe wyrazy. To tak jak byśmy bolącą ranę posypywali piaskiem.
Jezus mówi, żebyśmy zło zwyciężali dobrem. Warto spróbować!




wtorek, 15 stycznia 2013

10. Kultura słowa (2)

Prawie wszyscy ankietowani (ok. 40) są zgodni co do tego, że używanie bądź nie używanie  wulgaryzmów jest związane z rodzajem wychowania i kulturą osobistą.
Najprościej zdefiniowałabym kulturę jako szacunek do drugiego człowieka, ale również do samego siebie. Oznacza to, że będę posługiwała się dobrymi słowami i treściami, żeby wyrazić mój szacunek do Ciebie, żebyś czuł się w mojej obecności bezpiecznie i dobrze.
Gdybym żyła na bezludnej wyspie, to też bym nie przeklinała i jadłabym zawsze na czystym stole, przez szacunek do siebie samej, bo jestem godna szacunku - mieszka we mnie sam Bóg.
 I w Tobie też.

Młodzież o używaniu wulgarnego języka:

JULIA: Jak ktoś uważa się za kulturalnego człowieka, no to nie powinien (przeklinać), bo wtedy nim nie jest.
Jest to w sumie niegrzeczne i po prostu nie wypada.

WOJTEK 1: Wulgaryzmy mogą budzić agresję.

KONRAD, NATALIA: Nerwowa atmosfera.
Kultura.

NATALIA: Osoby nastawiają się wrogo do siebie.

ZOSIA: Można tym kogoś obrazić.
Źle świadczy o nas.

KRZYSZTOF: Zwykły brak kultury.
Przedstawianie się w negatywnym świetle.

WERONIKA: Osoba, która usłyszy wulgarne słowa, którymi posługują się osoby takich słów używające, może się źle poczuć (psychicznie).

MICHAŁ: Świadczy o wychowaniu.

JAŚ: Nie przeklinać, aby pokazać jakim się jest kulturalnym.

ADAM; To jest nieeleganckie.

ZOSIA: Ludzie (otoczenie) mogą się źle nastawić do nas, nie polubić nas.
Ludzie pokazują swoją kulturę.

PAULINA 1: Najczęściej świadczy to o wychowaniu człowieka.
Niektóre wulgaryzmy mogą urazić drugiego człowieka.

KRZYŚ: Żeby kogoś nie zranić słowem.

GOSIA: Wyrobienie sobie dobrej opinii.

GOSIA: Kiedy nie przeklinasz, ludzie uważają cię za osobę kulturalną i dobrą.
Ludzie są milsi i grzeczniejsi i lepiej się do siebie zwracają.

MATI: Pokazuje wychowanie.
Ponieważ to pomaga utrzymać opanowanie i spokój.

MICHAŁ: Nie obrażać kolegów.

PAULINA 2: Wulgaryzm nie prowadzi do niczego dobrego, można kogoś urazić.

MARTA: Gdy używamy wulgaryzmów wydajemy się agresywni, co może powodować, że inni się nas boją i są źle do nas nastawieni.

ADAM; Mówienie takich słów do innych ludzi  może ich urazić.
Często osoby, nie lubią ludzi używających wulgaryzmów.

KONRAD: Żeby kogoś nie zdenerwować.
Żeby komuś nie było przykro.

MACIEK 1: Sprawiają przykrość.
Obrażają drugiego człowieka.

WŁADYSŁAW: Można stracić znajomych.

JULIA: Nie warto, bo to może zniesmaczyć kogoś innego.

OLA: Świadczy o naszym wychowaniu i naszej kulturze.
Przez wulgaryzmy osoba, z którą prowadzimy konwersację może się obrazić.
 Wulgaryzmy mogą prowadzić do konfliktów.

MICHAŁ: Nie pomagają w żadnej konwersacji.

ZOSIA: Kultura słowa.
Człowiek wyraża szacunek do drugiego człowieka.

KRZYŚ: Żeby kogoś nie wprowadzić w zły nastrój.

WERONIKA: Osoba, która używa wulgaryzmów, może być źle odebrana.

HELENA: Ponieważ niektórym ludziom w otoczeniu może to przeszkadzać.

PIOTR: Używający wulgaryzmów jest źle postrzegany przez innych.

NATALIA: Można kogoś obrazić oraz zranić bez potrzeby.

MICHAŁ: Dobre samopoczucie.

KASIA: Aby nie obrażać innych osób.
By nie uczyć tego innych osób, bo to nie kulturalne.

GOSIA: Wyrażasz szacunek do innych.
Ludzie bardziej cię akceptują.

MARTA: Gdy nie używamy wulgaryzmów, okazujemy szacunek dla innych osób przez co oni mają szacunek  do nas. 

JULIA: Ludzie są milsi, a nie agresywni - take osoby są bardziej akceptowane.
Człowiek ma większy szacunek do innych.






























piątek, 11 stycznia 2013

9. Kultura słowa czy wulgaryzmy (1)

Każdy, niezależnie od wieku i niezależnie od tego czy używa wulgaryzmów, czy nie,
zazwyczaj intuicyjnie czuje, że używanie wulgaryzmów jest dotykaniem jakiegoś rodzaju 'brudu'.
Dzisiaj zamieszczam wyniki ankiety, podczas której młodzież gimnazjalna (ok. 40 osób) podała 
swoje argumenty, dlaczego dobrze jest zachować czystość języka. Imiona, oprócz pseudonimu Władysław, są za zgodą ankietowanych osób prawdziwe. Kolorem żółtym wyróżniłam grupę 
14-latków, a zielonym 15-latków.

JULIA: Wulgaryzmy niczego nie zmieniają i nie oczyszczają człowieka z nerwów. Nie ulży im w ten sposób.

KONRAD: Swoje zdenerwowanie można pokazać w inny sposób.
Używanie wulgaryzmów świadczy o tępocie umysłowej.

MICHAŁ: .Wulgarne  wyrazy mogą innych zranić. 
Tworzą dystans między ludźmi.
Wcale nie pomagają rozładować emocji.
.

KINGA: Jeżeli będziesz używać wulgaryzmów wejdzie ci to w nawyk.

PAULINA 1: Źle świadczy o osobie.

WŁADYSŁAW: To nie jest potrzebne, można obyć się bez tego.

KONRAD: Głupio to brzmi w ustach takich ludzi jak my (15, 14-latków).

WOJTEK 1: Wulgaryzmy w niektórych kręgach są nieakceptowane.
Psujemy swoją piękną mowę.

KASIA: Nie używać, by się nie poniżać, bo to jest niekulturalne i  świadczy o naszym wychowaniu 
i kulturze osobistej.

ZOSIA: Człowiek nie potrzebuje przeklinać, aby się wyróżniać, popisać, potrafi to  zrobić bez tego.
Jest to też świadectwo o tym, że rodzice nas dobrze wychowali.

PIOTREK: Wulgaryzmy prowadzą do bardzo szybkiego zerwania relacji.
Budują "filtr", który przepuszcza tylko złe cechy do odbiorcy.
Adresat wulgaryzmów od razu się 'zamyka'.
Wulgaryzm często prowokuje do odpłacenia gorszym.

NATALIA: Daje się innym zły przykład.

KRZYSZTOF: Problem ze znalezieniem dziewczyny
Nie używać: gorszy innych.  

MARTA: Gdy nie używany wulgaryzmów, ludzie postrzegają nas jako mądrych, dobrze wykształconych i posiadających kulturę osobistą.

MATEUSZ: Nie przeklinaj, bo to bardzo nieładnie.

JAŚ: Nie wszystkim się to podoba.
Świadczy to o naszym wychowaniu,


PAULINA 1: Osoby przeklinające zazwyczaj pochodzą z domu, gdzie się wulgaryzmów używało.

HELENA: Używanie wulgaryzmów powoduje brak zrozumienia między ludźmi, ponieważ często są obraźliwe i nie respektują ludzkich przekonań i uczuć.

OLA: Język świadczy o poziomie prowadzonej rozmowy.

ZOSIA: Człowiek, który nie przeklina, ma poczucie własnej wartości.

MICHAŁ: Używanie czystego języka wyraża okazanie szacunku.

PAULINA 2: Nie powinniśmy używać wulgaryzmów, gdyż nie do końca znamy znaczenia tych słów.

Ciąg dalszy nastąpi :)


wtorek, 8 stycznia 2013

8. Czekanie

'Joanna wróciła do domu z wypiekami na twarzy. W ręku trzymała zawiniątko. To prezent Gwiazdkowy od jej chłopaka Sebastiana.
"Otwieramy?"- zapytała mama.
"Po pierwsze nie otwieramy, tylko otwieram, a po drugie Wigilia dopiero za cztery dni."
"No chyba żartujesz" - powiedziała mama i mrugnęła zachęcająco okiem.
"Wyobraź sobie, że nie żartuję. Sebastian też otworzy prezent ode mnie w Wigilię. Tak się umówiliśmy. Trzeba umieć czekać - to powiększa RADOŚĆ.
Nie wiesz tego?"
Mama zamyśliła się i nie umiała ukryć, że zrobiło jej się trochę głupio. Dobrze, że Joanna ma takie czułe serce i szybko mamę przytuliła.
Takie dobre serce, które potrafi czekać...'