środa, 14 sierpnia 2013

27. Wygrana

'Trudno jest żyć, kiedy dom jest w stanie nieustannej bitwy. Tak było, kiedy Sylwia, mając 17 lat, przeżywała pierwszą, wielką miłość. To było nie do zniesienia - prawie 365 takich dni. Każdy dzień zaczynał się i kończył od nieugiętej 'pracy' mamy Sylwii nad zniechęceniem jej do tej relacji.
Owszem, nie było łatwo, bo Sylwia była naprawdę zakochana, ale...
Ale co tam 'ale', to co, że Maurycy był narkomanem, przecież narkoman to też człowiek, który ma takie samo serce i prawo do miłości. Sylwia była gotowa na podźwignięcie wszystkich konsekwencji tej relacji, w końcu była już prawie dorosła. Nawet już rozmawiali z Maurycym o trwałym związku za kilka najbliższych lat. Tym bardziej, że Maurycy mówił, że zgłosił się już na leczenie...

Jednak mama Sylwii wypowiedziała tej relacji otwartą wojnę. Stawiała kolejne poprzeczki i nawet umawiała różne spotkania, a to z psychologiem, a to z księżmi zajmującymi się sprawami młodzieży.
Sylwia bez sprzeciwu brała udział w tych rozmowach, które tylko utwierdzały ją w przekonaniu, że ma pełne prawo zrobić ze swoim życiem to, co będzie uważała za słuszne.

Jednak po roku zmagań czuła się nieźle podmęczona. Kiedy pewnego razu spotkała się z zaprzyjaźnionym duchownym, chcąc się po prostu wyżalić, ten opowiedział jej o swoim doświadczeniu, kiedy to rodzice nie zgadzali się na jego kapłańską drogę. Sylwia słuchała jego opowieści jak słucha się szumu drzew. Ona piła herbatę, a drzewa szumiały i szumiały...
Nagle przebudziła się jak z letargu słysząc skierowane do niej pytanie:
'Kochasz swoją mamę?'
'O, tak!' Padła odpowiedź.
'Ona chyba bardzo dużo dla Ciebie w życiu zrobiła.., Czy ty też mogłabyś coś dla niej zrobić?'
'Tak, myślę, że tak.'
'To zawieś tę relację na rok. Co to jest rok wobec całego życia, które planujesz z Maurycym?
Kiedy mama zobaczy, że bez niego wysychasz i więdniesz, sama zachęci cię do wznowienia relacji.
Przecież prawdziwa miłość nigdy nie ustaje. Prawdziwa miłość też nie niepokoi najbliższych.'
Sylwia głęboko się zamyśliła.
'Tak, to trudne, ale ten pomysł jest jak czysta woda, która obmywa, orzeźwia i niesie spokój - zrobię tak.'

Sylwia weszła do domu z miną zwycięzcy.
'Mam dla Ciebie prezent. Zawieszam moją relację z Maurycym na rok, żebyś sama się przekonała...'
Nie zdążyła dokończyć, kiedy mama, ku zdziwieniu Sylwii powiedziała, że nie chce takich prezentów, nie chce w przyszłości słyszeć wyrzutów, że zmarnowała jej życie.
Jednak Sylwia czuła, że jest to jedyne słuszne wyjście i zrealizowała swój plan.
                                                         
                                                                ***

Gdyby ta historia była wytworem literackim, to z pewnością za rok byłby tryumfalny 'come back', ale historia ta wydarzyła się naprawdę. Cóż już po 2 tygodniach Sylwia otrzeźwiała z 'wielkiej miłości', kiedy to umówiła się z ojcem Maurycego i dowiedziała się, że jego rodzice nic nie wiedzą o narkotykach (ojciec był spanikowany), a tym bardziej o żadnym leczeniu nie było mowy. Dowiedziała się również, że Maurycy bardzo dużo pali i nigdy z papierosów nie zrezygnował, chociaż zapewniał Sylwię, że już od pół roku dla niej palenie rzucił . Ojciec Maurycego dziękował za pomoc w ratowaniu syna, a Sylwia wiedziała, że nie chce budować niczego w swoim życiu na kłamstwie. I to był koniec pierwszej miłości. Ale prawdziwa miłość dopiero miała w życiu Sylwii pojawić się za dwa lata. Taka miłość, która z małej sadzonki wyrasta w ogromne drzewo - i każdy może odpocząć i nabrać sił pod jego konarami, a dzieci mogą w jego cieniu bawić się, rosnąć, rozwijać i słuchać opowieści o prawdziwej miłości.